Premier przyznał rentę specjalną rodzinie bohaterskiego policjanta, który uratował dziewczynkę lecz sam utonął.

Bohaterskiego policjanta z Mińska Mazowieckiego, Marcina Szpyruka, wspomina w rozmowie z Onetem jego najlepszy kolega, również policjant. Na końcu prosi, by zamieścić od niego krótkie pożegnanie. To słowa do przyjaciela, którego znał od dziecka.

– Marcin to mój przyjaciel jeszcze z dzieciństwa. Dorastaliśmy na jednym osiedlu, mieszkaliśmy w jednym bloku. Graliśmy w piłkę w jednym klubie. Byliśmy na tych samych studiach – wspomina Daniel Jaroszuk. Rozmówca Onetu jest policjantem. I jednym z najlepszych, jeżeli nie najlepszym, przyjacielem zmarłego wczoraj policjanta Marcina Szpyruka.

Policjant zginął, ratując tonącą w morzu dziewczynkę. 12-latka przeżyła, ale jej wybawca z morza już nie wypłynął. Na plaży w Sztutowie (woj. pomorskie) była jego żona i 15-miesięczna córeczka. Obserwowała akcję ratowniczą swojego męża. I była świadkiem tragedii.

“We wtorek wysłałem mu esemesa, bo mieliśmy iść w środę na piłkę”
Szpyruk wraz z rodziną przyjechał nad morze wypocząć. To miał być krótki urlop. – We wtorek wysłałem mu esemesa, bo mieliśmy iść w środę na piłkę. Odpisał mi, że jest nad morzem. Nie wiedziałem, że wypoczywa. Życzyłem mu udanego urlopu. Napisał, że dziękuje. Później dowiedziałem się, że wydarzyła się wielka tragedia – mówi Jaroszuk.

I w tym momencie głos mu się załamuje. To dla niego arcytrudna rozmowa, ale policjant chce powiedzieć kilka słów na temat swojego przyjaciela. Uważa, że takie wspomnienie należy się Marcinowi.

– Marcin miał swoje ulubione powiedzenie “Damy radę, kto jak nie my”. I jestem pewny, że gdy zobaczył tonącą osobę, to się nie zastanawiał. Wiedział, że musi pomóc.

Rozmówca Onetu podkreśla, że jego kolega był bardzo dobrym policjantem. – Dostawał wyróżnienia w pracy. Za postawę, za zachowanie. Ale i za stosunek do kolegów. Naprawdę to był świetny policjant. Zawsze można było na niego liczyć. Jeżeli coś się działo, to ani chwili się nie zastanawiał. Był pierwszy na miejscu.

Spełniał się w swojej pracy, ale miał swoje cele związane z rodziną
– Praca w policji to było jego marzenie. Chciał w niej dalej pracować. Spełniał się zawodowo. Miał też swoje cele związane z rodziną – tu głos mojego rozmówcy znów się załamuje.

Pytam, czy jako media możemy jakoś pomóc, na przykład nagłośnić potrzebę wsparcia dla rodziny Szpyruka. – Policjanci już się mocno zaangażowali w taką pomoc, także komendant. Ta tragedia dotknęła wszystkich – pada odpowiedź.

Marcin Szpyruk pracował w wydziale prewencji. – To była pierwsza linia. Pełnisz służbę w radiowozie. Przez stacje dostajesz sygnał, że pod tym adresem coś się dzieje. Marcin dostawał zgłoszenie, jechał na miejsce. Nie bał się wejść pierwszy, nie bał się agresywnych zachowań ludzi. Jeżeli trzeba było, to dokonywał zatrzymania i używał środków przymusu.

Charyzma w pracy, ale i na boisku
– Marcin był średniego wzrostu, średniej budowy ciała. Ale budził szacunek swoją charyzmą. Potrafił rozmawiać z ludźmi. Potrafił wpłynąć na człowieka – słyszę.

Jaroszuk podkreśla, że tę charyzmę było widać też na boisku. – Był kapitanem naszej drużyny. Dobrze pasował do tej roli. Grał na pozycji środkowego pomocnika. Ludzie go słuchali. Interesował się piłką nożną. Jego ulubioną drużyną był Juventus Turyn.

Nasz rozmówca wspomina zmarłego policjanta jako człowieka, który miał dystans do siebie. – Wiadomo, jak to jest w dzisiejszych czasach. Niektórzy plują na mundur. Obrażają, wyzywają policjantów. Nie brał tego do siebie. Skupiał się na tym, jak może pomóc. Ale oczywiście jak u każdego policjanta były też trudne interwencje. Najgorzej było, gdy jechało się na zgłoszenie, a tam przemoc wobec dzieci. Mieliśmy takie interwencje. Zostaje to długo w pamięci.

“Żegnaj kumplu…”
Gdy kończymy rozmowę, policjant prosi mnie, bym dodał w tekście krótkie pożegnanie: – To słowa ode mnie do Marcina. “Żegnaj kumplu, dla mnie byłeś, jesteś i będziesz bohaterem”.

Rozmowa z Jaroszukiem nie byłaby możliwa, gdyby nie pomoc rzecznika Komendanta Powiatowego Policji w Mińsku Mazowieckim Marcina Zagórskiego. Poprosiliśmy go również o komentarz. – Postawa jaką wykazał się st. sierżant Marcin Szpyruk zasługuje na najwyższe uznanie. Poświęcił własne życie ratując drugie. Policjanci jako jedyna formacja mundurowa podczas przyjęcia, ślubują służyć drugiemu człowiekowi nawet z narażeniem życia. Tę rotę śp. Marcin Szpyruk wypełnił do końca – mówi Onetowi.

Z komunikatu policji: ” (…) St.sierż. Marcin Szpyruk służbę w Policji pełnił od 6 lat. Przez cały ten czas związany był z garnizonem stołecznym. Był wielokrotnie nagradzany. Od stycznia 2018 r. pełnił służbę na rzecz mieszkańców Mińska Mazowieckiego. Rodzinie udzielono wsparcia psychologicznego”.

Marcin Szpyruk miał 32 lata.

źródło: onet.pl