Długo zastanawiałem się jak opisać to co przeżył w Alpach nasz kolega st.sierż.Krzysztof Fitrzyk zdobywając Mont Blanc. Jak zebrać w całość to co przekazał mi w formie pisanej korzystając z jednego z popularnych komunikatorów. Próbowałem ale za każdym razem miałem wrażenie, że coś pomijam, że nie potrafię poczuć emocji jakie mu towarzyszyły przed, w czasie i po wyprawie. Dlatego postanowiłem przedstawić jego własną relację, jego odczucia tuż po powrocie do cywilizacji.

Mont Blanc

„Dach Europy” to potoczna nazwa najwyższego szczytu Europy 4808,72 m.n.p.m położonego w Alpach Zachodnich w Masywie Mont Blanc. Zbudowany głównie ze skał krystalicznych. Jest masywem górskim stosunkowo młodym a jego wysokość zmienia się i zależna jest w głównej mierze od pokrywy czapy lodowej na wierzchołku masywu. Mont Blanc został zdobyty po raz pierwszy 8 sierpnia 1786 r. o godzinie 18.23 przez miejscowego poszukiwacza kryształów z doliny Chamonix, Jacquesa Balmat`a i doktora Michela Paccarda.

 Przygotowania do wyprawy – relacja st.sierż.Krzysztof Fitrzyk

Sam temat wyprawy pojawił się na kilka dni przed wyjazdem. Koledzy związkowcy byli tego świadkami ponieważ flagę NSZZ Policjantów organizowałem na „cito”. Ze strony ZT NSZZP OPP i SPKP padły również zapewnienia o finansowym wsparciu wyprawy.

Zespół składał się z pięciu osób z którymi już wcześniej wspinałem się w Alpach, Andach czy na Kaukazie. Wyjazd z Polski został zaplanowany na 15.06.2019r. w godzinach wieczornych. Kompletowaliśmy zespół jadąc od Podkarpacia przez Małopolskę na Śląsk, a później to już Czechy, Austria z kilkoma przystankami i zmianą kierujących aby 16.06.2019r godz.15 dotrzeć do włoskiego kurortu Courmayeur.

Wyprawa w Alpy

Jeszcze tego samego dnia dzielimy się po równo potrzebnym sprzętem i startujemy do góry. Na początku idąc asfaltową drogą przypominającą trasę do Morskiego Oka. W końcu docieramy do schroniska Cabane du Combal 1968 m.n.p.m. Tam chwila oddechu i dalej dochodzimy do połowy lodowca Miage pozbawionego niebezpiecznych szczelin, stosunkowo łatwego do pokonania gdzie podziwiamy piękne okazy minerałów. Tam biwakujemy do dnia następnego.

17.06.2019r

Tego dnia pozwalamy sobie na odrobinę lenistwa i startujemy do góry dopiero o godzinie dziewiątej. Idąc lodowcem Miage docieramy do szlaku przypominającego Orlą Perć. Szlak prowadzi nas na przemian skalnymi i śnieżnymi polami do położonego na wysokości 3071 m.n.p.m schroniska Gonella. Wieczorem sprawdzamy warunki pogodowe na najbliższe dni i omawiamy taktykę działania. Noc spędzamy w zimowej części schronu.

 18.06.2019r

Tej nocy nie wyspaliśmy się. Ekipy które planowały atak szczytowy na dzień dzisiejszy miały pobudkę o północy, a o drugiej nad ranem wychodziły do góry. Zgodnie z wieczornymi ustaleniami wstajemy o godz.7.00 i wychodzimy  na rekonesans przed jutrzejszym atakiem szczytowym. Idąc w większości łatwym,lecz pełnym szczelin lodowcem podchodzimy na przełęcz Col du Bionassay. Wyjście na nią, jak i prowadząca dalej eksponowana grań to już prawdziwy alpinizm. W tym miejscu dochodzimy do wniosku, że mamy świetny czas i można by pokusić się o zdobycie szczytu dzisiejszego dnia i powrót wieczorem do schroniska. Decyzja mogła być tylko jedna. Wspinamy się dalej. W rejonie schronu Vallot nasza droga włoska łączy się z francuską i prowadzi na „Dach Europy”- Mont Blanc. Na szczycie kilka fotek. Ja robię 22 pompki dla weteranów – to już taki mój zwyczaj. Kiedyś założyłem sobie, że na każdym kolejnym szczycie będę wykonywał 22 pompki zwracając uwagę na to, że codziennie na świecie odbiera sobie życie 22 weteranów misji poza granicami kraju, którzy cierpią na Zespół Stresu Pourazowego/PTSD/. Zadanie wykonane, teraz już tylko powrót do schronu, ciepłego śpiwora i długo wyczekiwanego snu. W drodze powrotnej uświadamiam sobie, że noc i mój sen będzie podobny do poprzedniego gdyż kolejne ekipy około północy będą zbierać się i atakować szczyt.

19.06.2019r

10.00 opuszczamy schronisko Gonella i analogicznie do wspinaczki teraz schodzimy w dolinę na parking do Val Veny gdzie stoi zaparkowany nasz samochód. O godz.17.00 jesteśmy już na Campingu Aiguille-Noire gdzie odsypiamy nieprzespane noce.

20.06.2019r – Po wyprawie

Ten dzień zaczynamy od śniadania. Robimy sobie ucztę. Jajecznica, pomidory, sery, świeże pieczywo. Koniec z posiłkami liofilizowanymi. Zwijamy obóz i startujemy w kierunku Polski. W Courmayeur krótki postój i tu zakupujemy kilka lokalnych pamiątek. Wieczorem docieramy do Portese nad jeziorem Garda i tam spędzamy noc korzystając z gościnności mojej siostry, która tam mieszka na stałe. Kolejnego dnia zaopatrujemy się w lokalne specjały regionu jeziora Garda i bez zbędnej zwłoki ruszamy w kierunku Polski.

22.06.2019r – W domu

O godz. 7.30 docieram do domu rodzinnego w Tarnowie.Tym o to miłym akcentem kończymy „Monte Bianco Expedition 2019”. Nie ma to jak w domu!!!