W dniach 14-15 listopada 2018 r. zespół do spraw zdiagnozowania problemów i rozpatrzenia postulatów dotyczących Służby Więziennej zgłoszonych przez Związki Zawodowe wypracował porozumienie, które jest korzystne dla funkcjonariuszy i pracowników więziennictwa. Uzgodnienia zawarte w porozumieniu nie odbiegają od porozumienia podpisanego w służbach podległych MSWiA, jednocześnie porozumienie to zawiera dodatkowe rozwiązania dotyczące funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej. Wypracowane porozumienie, w sposób oficjalny zostanie podpisane z Ministrem Sprawiedliwości w dniu 19 listopada 2018 r. a jego treść niezwłocznie zostanie opublikowana na stronie internetowej Zarządu Głównego NSZZ FiPW.
Jednocześnie apeluję do koleżanek i kolegów jeszcze o odrobinę cierpliwości, aby w powadze i spokoju podpisać w trudach wypracowane porozumienie
Przewodniczący
Zarządu Głównego NSZZ FiPW
/-/ Czesław Tuła
******************
Bunt Służby Więziennej. „XXI wiek? W celach tak, u nas nie”
Do domu idziemy się ogolić, wykąpać, spojrzeć na śpiące dzieci, cudem będzie jeśli zamienimy parę słów – piszą o swojej służbie funkcjonariusze Służby Więziennej. Podczas gdy inne służby mundurowe zakończyły protest porozumieniem, SW ogłasza „bunt”. Sypią się masowe zwolnienia lekarskie, nie pomogło nawet zapewnienie o podwyżkach Patryka Jakiego. – Pieniądze to jedno, ale my pracujemy w skandalicznych warunkach – odpowiadają. Jak wygląda praca w SW? Opowiadają sami funkcjonariusze.
Protest służb mundurowych wywołał spore zamieszanie w całej Polsce. Kiedy pojawiły się masowe zwolnienia lekarskie w policji, w MSWiA rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie rozwiązania problemu. Gdy liczba funkcjonariuszy na zwolnieniach przekroczyła 30 proc. wszystkich zatrudnionych, udało się podpisać porozumienie. Większość policjantów, a także strażaków, którzy również protestowali, wróciła do pracy. Nie zrobili tego jednak funkcjonariusze SW. U nich fala zwolnień po ogłoszeniu porozumienia się nasiliła.
– Mamy dość tego, że osadzeni są lepiej traktowani, niż my. Jesteśmy za murami, więc nas nie widać. Nie widać, że jemy posiłek w biegu, że kogutkowy (strażnik na wieży wartowniczej – red.) przez 12 godzin nie ma możliwości nawet się wysikać – mówi Kamil, strażnik z siedmioletnim stażem. – Sam mam 200 wypracowanych nadgodzin, które już dawno powinien odebrać, ale nie mam takiej możliwości. Wszystko działa jedynie w teorii, więc czas, żeby powiedzieć „dość” – dodaje.
To nie służba, to usługiwanie
W rozmowie z Onetem jeden z funkcjonariuszy o osadzonych mówi „pensjonariusze”. – Dla nich jest czas na realizowanie telefonów, pory śniadaniowe, obiadowe i kolacyjne. A w rzeczywistości jest tak że przez 12 godzin nie ma oficjalnego czasu na zjedzenie posiłku przez funkcjonariuszy, a jeśli już znajdą czas to nie ma warunków. Irytuje mnie roszczeniowość osądzonych sięgająca już krytycznych poziomów. Siłownia dwa, trzy razy w tygodniu, kilka razy dziennie telefony do radców, darmowy dostęp do TV, przyjmowanie płyt pirackich lub zezwalanie na posiadanie konsol do gier „pod celą” – dodaje.
To jest służba, ale w całkiem innym znaczeniu niż się wszystkim wydaje. My usługujemy osadzonym. Podajemy im posiłki i słuchamy wyzwisk. Szkoda, że im tyłków nie podcieramy, bo w sumie tylko tego brakuje. Miałem kilka miesięcy taką sytuację: na jednostkę trafił osadzony przeniesiony z innego zakładu, akurat nie miałem służby. Nikt mnie nie ostrzegł. Kiedy wszedłem do jego celi narzygał mi prosto w twarz. – mówi Przemek. – Okazało się, że potrafi zmusić się do wymiotów i ma z tego niezły ubaw. Nigdy nie zapomnę jego śmiechu. A ja co mogę zrobić? Właściwie nic, bo zaraz poleci skarga, ja będę miał po dodatku służbowym. Ci ludzie kradli, gwałcili, mordowali, a my im usługujemy. Jesteśmy jak śmieci. Tak nas się traktuje – dodaje.
– Problem leży w płacy oraz traktowaniu funkcjonariuszy, a dokładniej w warunkach jakich pełnią służbę. Nie mówię tutaj o administracji, choć u nich też bywa różnie, ale mówię o dziale ochrony. Wystawiony jest on bezpośredni kontakt z osadzonymi, którzy podchodzą do nas coraz bardziej przedmiotowo, a gdy coś jest nie po ich myśli piszą skargi lub domagają się szczególnego traktowania. Żeby to wszystko pojąć trzeba było by spędzić trochę czasu w ZK i zobaczyć jak tam jest – mówi w rozmowie z Onetem jeden z funkcjonariuszy SW.
Funkcjonariusze SW mają żal, że w ich przypadku protest przeszedł właściwie bez echa. Mimo że od początku brali udział w akcji służb mundurowych, to do mediów przebijały się w większości informacje dotyczące policji lub ewentualnie straży pożarnej.
Jesteśmy niewidoczni
– Ciężko jest nas ocenić opinii publicznej gdyż służymy za murami, prawie niewidoczni. Ale doskonałym przykładem zbędnego wydawania pieniędzy jest wożenie pojedynczych osądzonych do oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów przychodni na konsultacje medyczne. Finalnie osadzony twierdzi, że on jutro wychodzi i nie mógł doczekać wolności i dla tego chciał się przejechać – opowiada Tomek. – Trzech funkcjonariuszy plus paliwo. Ot tak – dodaje.
Kiedy pytam o największe problemy w pracy w SW, odpowiedzi jest wiele: pieniądze, warunki, traktowanie. Lista z każdym rozmówcą coraz bardziej się wydłuża. Dochodzą wakaty, nadgodziny w ilości powyżej 200, wyposażenie. – Mamy być dyspozycyjni 24h/7. Mimo że nie mamy telefonów służbowych rozlicza się nas za odebranie telefonów w czasie wolnym – mówi Tomek. Śmieszną sprawą jest umundurowanie, które od roku wchodzi do użytku. Wydawane jest na samym początku tym co z pracą w terenie nie mają nic wspólnego. Śmiejemy się że testują czy kawę będzie można sprać z munduru – dodaje.
Funkcjonariusze zwracają uwagę na wiele problemów, jednak każdy z nich podkreśla, że ważną kwestią są finanse, a właściwie ich brak. To z kolei powoduje, że są braki kadrowe. – Czemu funkcjonariusz z stażem dwa lata zarabia tyle samo co ten po 10 latach? Dodatki służbowe stoją, awanse stoją. Nowi wpadają na miesiąc. Nie są przyzwyczajeni do prostackiego zachowania ze strony osadzonych i zwalniają się bo za 2200/2300 to wolą w magazynie czy supermarkecie pracować i mieć spokojną głowę – tłumaczy Tomek. – Często dochodzi do napaści. Wyzwiska, groźby pozbawienia życia, które po zgłoszeniu przez funkcjonariusza w postaci notatki służbowej ginie w stosie papierów. Może nie dosłownie ale nikt z tym nic nie robi – dodaje.
Krzyk zza murów
Swoje „wołanie o pomoc” opublikowali także funkcjonariusze Zakładu Karnego we Wronkach. W kilkunastu punktach dokładnie opisują to, co się dzieje za więziennymi murami i czego oczekują. Poniżej publikujemy cały apel.
*********************
My, funkcjonariusze działu ochrony Zakładu Karnego we Wronkach w imieniu własnym i wszystkich pozostałych funkcjonariuszy innych jednostek których głos jest niesłyszany, zwracamy uwagę na fakty:
1. Na co dzień wykonujemy ciężką służbę w bezpośrednim kontakcie z osadzonymi, których społeczeństwo postanowiło izolować. Osadzeni posiadają prawa, które respektujemy, postępując przy tym profesjonalnie i humanitarnie;
2. Przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku pozostajemy w stałej dyspozycji kierownictwa Służby Więziennej; wypracowane nadgodziny „mamy możliwość” odebrać w najbliższym czasie jako wolne, którego nie ma. Z powodu 25 wolnych wakatów oraz „zbijania” nadgodzin u przyszłych emerytów brakuje ok. 50 funkcjonariuszy, a sytuacja będzie się pogarszać;
3. Z powodu fatalnej sytuacji kadrowej w ochronie nie ma już 48h odpoczynku po służbie nocnej, nie ma 24h po służbie dziennej, nie ma 35h wolnego w tygodniu, nie ma co się łudzić o 11h przerwie pomiędzy służbami. Do domu idziemy się ogolić, wykąpać, spojrzeć na śpiące dzieci, cudem będzie jeśli zamienimy parę słów, położyć się obok małżonka aby nazajutrz ponownie podjąć nierówną walkę za murem;
4. Codziennością jest przyjmowanie służby ze stanem „-5” lub „-3”. Nie jest podyktowane to tym, że funkcjonariusze odmawiają, tyle że nie ma komu przyjść – pozostali odsypiają;
5. Szeregowi strażnicy lub kaprale strażnicy na stanowisku oddziałowego to już codzienność.
6. Zablokowane stanowiska powodują, że strażnik na oddziale pełni służbę od wielu lat. O starszym strażniku ani o p.o. oddziałowego nie ma mowy;
7. Rząd i kierownictwo SW nie zachęca do wstępowania w szeregi SW, a wzywając nas na służby, które generują nadgodziny pozbawiają nas cennego czasu który moglibyśmy poświęcić rodzinie, żonom, mężom i dzieciom;
8. Jesteśmy przemęczeni, pozbawieni radości życia, oddaleni od swoich najbliższych przez co jesteśmy narażeni na większą możliwość popełnienia błędu, który kwalifikuje się jako niedopełnienie obowiązków pod odpowiedzialnością karną;
9. W trakcie pełnienia służby wielokrotnie jesteśmy wzywani „na dywanik” celem wyjaśnienia skargi, którą napisał na nas osadzony. Pomimo absurdalnych oskarżeń ze strony osadzonych, osadzeni nie są karani, albo odstępuje się od karania. Funkcjonariusz otrzymuje reprymendę za nieradzenie sobie z sytuacją na oddziale, i w ramach „uznania” odbiera mu się dodatek służbowy lub zmienia miejsce pełnienia służby na np. spacerowego;
10. Codziennością są nielegalne działania kierownictwa działu ochrony mające na celu wydzwanianie do funkcjonariuszy i powiadamianie ich o negatywnych konsekwencjach pobytu na zwolnieniu;
11. Ilość dodatkowej pracy niewynikającej z codziennego planowania nas przerasta tj. doraźne konwoje itp. Oddziałowi dzienni są tylko formalnie na oddziale w tym czasie realizując m.in. konwoje. Całą sytuację na oddziale ogarnia oddziałowy przebywając na pokładzie z ok. 90 osadzonymi;
12. Niesłyszani zza kilkumetrowego muru wskazujemy, że w Zakładzie Karnym we Wronkach nie ma osób, które wykorzystują zwolnienie lekarskie niezgodnie z jego przeznaczeniem. Pobyt tak wielu osób na zwolnieniu jest podyktowany złym stanem zdrowia o które funkcjonariusz ma obowiązek dbać.
13. Panowie osadzeni widzą co dzieje się w zakładzie karnym i z premedytacją wykorzystują aktualną złą sytuację do własnych celów. Funkcjonariusze innych działów pełnią służbę zastępczą za f-szy działu ochrony wspierając ich, kosztem pracy w swoich działach. Nie wierzysz ? zatem przyjdź na oddział i zobacz jaka jest prawda. Pieniądze to nie wszystko. Za pieniądze zdrowia i możliwości spędzania czasu z rodziną nie kupisz. Domagamy się przestrzegania przez kierownictwo przepisów prawa w całości, oraz przywrócenia godności funkcjonariusza. Ci, co pozostali mają nadzieję, że TAM DO GÓRY oczy się otworzą i wyciągniecie do nas rękę i ZROBIMY TO RAZEM